Region czeka na inżynierów

2009-11-30 00:00:00

Kryzys uderza przede wszystkim w regiony wysokouprzemysłowione — uważa Wojciech Goljat, prezes Warmińsko-Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. — To jeden z powodów, dla których Warmia i Mazury dziś radzą sobie dość dobrze.

— Siedem razy wygrał pan telewizyjną „Wielka grę”. Zgodzi się pan, że łatwiej wygrać „Wielką grę” niż ściągnąć inwestorów na Warmię i Mazury?
— Nie, nie! To są całkowicie dwie odmienne sfery. Co do inwestorów zewnętrznych — nasz region ma skromne tradycje gospodarcze, ciężko do nas dojechać, nie mamy kadry, głównie technicznej. Dlatego nie jesteśmy tak atrakcyjni pod względem inwestycyjnym, jak Śląsk, Wielkopolska, Łódź a nawet Trójmiasto. Zewnętrzni inwestorzy tam chętniej inwestują.

— Nic dziwnego, nie mamy nawet lotniska.
— Dostępności komunikacyjna to rzeczywiście jeden z najważniejszych elementów. Pamiętajmy, że dostępność komunikacyjna to zarówno infrastruktura drogowa, lotnicza, jak i samo położenie geograficzne, czego akurat nie zmienimy. Ze wszystkich regionów w Unii chyba tylko Asturia w Hiszpanii jest równie peryferyjnie położona jak Warmia i Mazury. Może, gdybyśmy mieli chociaż jakąś ekspresówkę, to nasza sytuacja byłaby o wiele lepsza. Drogi, a raczej ich brak — na co rzeczywiście zwracają nam uwagę inwestorzy.

— Na ile kryzys odstrasza inwestorów przed inwestowaniem w naszym regionie?
— Odstrasza i to dość mocno. Wielu potencjalnych inwestorów wstrzymuje się z inwestycjami, chociażby koncern Michelin. Zauważamy też, że w związku z kryzysem, lokalni przedsiębiorcy próbują obniżać swoje koszty. Szukają dodatkowych ułatwień gospodarczych. A inwestując w specjalnej strefie mogą liczyć na ulgę podatkową, z tym że w grę wchodzą jedynie całkiem nowe przedsięwzięcia lub wyraźne rozszerzenie dotychczasowej działalności. Właśnie finalizujemy dziewiąte w tym roku zezwolenie na działalność w strefie. Wszyscy nowi inwestorzy są z Warmii i Mazur lub pogranicza naszego województwa.

— Ale na Michelinie, czy na kilku fabrykach drzewnych kończy się wielki przemysł w regionie. Czyż nie dlatego na Warmii i Mazurach mamy najwyższe bezrobocie w Polsce, jedne z najniższych zarobków w kraju? To jak mamy budować swoją przyszłość i bogacić się?
— Z pewnością na wielki przemysł nie mamy co liczyć. Jednak to jest pytanie makroekonomiczne i bardziej do decydentów, już nie tylko w Olsztynie, ale w Warszawie.

— Ale może pan służyć radą rządzącym?
— Oj, chyba przecenia pan pozycję prezesa jednej z czternastu stref ekonomicznych w Polsce.

— Przecież może pan mieć swoją wizję rozwoju regionu. Na co by pan stawiał?
— Przede wszystkim na drogi. I jeszcze coś. Nasz uniwersytet powinien rozbudować wydział nauk technicznych. Inwestorzy dopytują się o inżynierów, o inżynierów i jeszcze raz o inżynierów. Niech władze uczelni naprawdę wezmą sobie te słowa do serca. Region potrzebuje inżynierów.

— A lotniska?
— Z punktu widzenia strefy, biznesu, może nie ma ono aż tak wielkiego znaczenia, ale z punktu dostępności komunikacyjnej regionu, który chce żyć z turystyki, bez lotniska nie da się zwabić do nas turystów z Europy.
Andrzej Mielnicki
a.mielnicki@gazetaolsztynska.pl

Jedna z czternastu
Warmińsko-Mazurska Specjalna Strefa Ekonomiczna jest jedną z 14 specjalnych stref ekonomicznych w Polsce. Działa w niej 60 firm, które zainwestowały do tej pory ok. 2,6 mld zł i zatrudniają blisko 10 tys. osób. Przedsiębiorcy, którzy inwestują na terenach strefy mogą liczyć na znaczne ulgi w podatku dochodowym.
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.